Pustynia Siedlecka przez Sokole Góry

Środa, 13 lipca 2011 · Komentarze(0)
/512765

Cały czas nie mogę się zdecydować czy podawać w danych wpisu czas jazdy czy czas wycieczki. W każdym bądź razie dzisiaj postawiłem na czas jazdy.
Dzisiejszy dystans był pod wielkim znakiem zapytania. Wczorajsza wycieczka, mimo że krótka odebrała nam część sił na dzisiaj. Może jeszcze się do końca nie zregenerowałem po wypadzie do Przystajni. Mimo wszystko udało się w pełni zrealizować plany. Dzisiaj postawiliśmy na odkrywanie nowych terenów. Po raz pierwszy w życiu zapuściliśmy się za okolice Olsztyna. I było warto! W okolicach Olsztyna zaczęła mi szwankować tylnia przerzutka i podskakiwała systematycznie na inną zębatkę już do końca wyprawy. Regulacje w manetce nic nie pomagały. No ale trzeba było się przemęczyć. Denerwującą i uniemożliwiającą sprawną i szybką jazdę przerzutkę zrekompensował na szczęście ciekawy szlak przechodzący przez fajne okolice. Miejscami okazał się on jednak pieruńsko trudny. Szczególnie podjazd pod Sokole Góry. Jadąc z Olsztyna nie ma "bata" żeby wjechać na szczyt. Rowery musieliśmy wprowadzić. Droga powrotna jest natomiast przyjemniejsza. Napędzając rower odpowiednio silną wolą da się wjechać na szczyt górki. Po przejechaniu przez Sokole stwierdziliśmy, że jedziemy dalej w stronę Pustyni Siedleckiej. Po drodze napotkaliśmy fajne molo nad jeziorkiem w Zrębicach oraz ciekawy drewniany kościółek, również w Zrębicach. Potem już bezpośrednio udaliśmy się do celu dzisiejszej wycieczki. Pustynia nie okazała się jednak niczym niesamowitym. Nie zapuszczaliśmy się w nią głębiej, bo z rowerem to kłopot chodzić po piachu, którego pełno się nasypie do przepoconych butów tworząc nieciekawe błoto no i trzeba było oszczędzać siły na powrót. Droga powrotna do Częstochowy przebiegła w większej części tą samą trasą. Jak już pisałem wcześniej podjazd pod Sokolą Górę udał się bez prowadzenia roweru. Na szczycie zrobiliśmy sobie ponownie przerwę. Dojeżdżając do Olsztyna Tomek fiknął przez kierownice (na szczęście nie przewracając się a przebiegając nad nią(?)). Powodem okazał się chyba 10cm konik polny na jego nodze. :D W Olsztynie zrobiliśmy krótki postój na uzupełnienie energii i ruszyliśmy do Częstochowy.
Po drodze wjechałem od razu do Kocot Bike, żeby wyregulowali mi tylnią przerzutkę. Roweru na szczęście nie musiałem zostawiać, naprawy dokonali na miejscu.
A tutaj kilka zdjęć:
Na szczycie Sokolich Gór © evemir

Tomek w akcji © evemir

Molo w Zrębicach © evemir

Drewniany Kościółek w Zrębicach © evemir

Drewniany Kościółek w Zrębicach © evemir

Pustynia Siedlecka © evemir

Wielka Miłość :) © evemir

Evemir © evemir

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!